W systemie ochrony zdrowia należy postawić na edukację, profilaktykę i wczesną diagnostykę. Położenie akcentu na profilaktykę to postulat, który od lat wraca w środowiskowej dyskusji o zdrowiu publicznym.
„Zajmuję się tematyką zdrowia publicznego od 15 lat. Uważam, że ten czas nie został zmarnowany. Dużo osiągnęliśmy – powstało wiele ustaw, różnego rodzaju rozwiązań, narodowych programów. Problem tylko jest taki, że my tych projektów nie realizujemy albo realizujemy szczątkowo, bo wydaje nam się, że kolejny nowy projekt, który stworzymy będzie lepszy, więc odstępujemy od tego starszego” – oceniła podczas konferencji Kardiologia 2024 senator Beata Małecka-Libera, przewodnicząca Senackiej Komisji Zdrowia.
Projekty są, gorzej jest z ich realizacją
Według senator Małeckiej-Libery takim niewykorzystanym w pełni projektem jest Narodowy Program Zdrowia będącym jednym z głównych założeń ustawy o zdrowiu publicznym, która weszła w życie 3 grudnia 2015 r. „Miał swoje źródło finansowania, czyli pieniądze celowane na jego realizację. Oparty był o czynniki ryzyka chorób. Już wtedy m.in. przestrzegaliśmy, że będziemy mieli problem z otyłością, z używkami, zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży. Już wtedy dostrzegaliśmy, jak ważne jest środowisko, w którym żyjemy, jak ważny jest klimat i jego oddziaływanie na nasze zdrowie. Dlatego NPZ został nacelowany na redukcję tych czynników ryzyka” – przypomina senator Małecka-Libera.
Celem strategicznym drugiej edycji NPZ na lata 2021-2025 jest zwiększenie liczby lat przeżytych w zdrowiu oraz zmniejszenie społecznych nierówności w zdrowiu. „Żaden cel nie został osiągnięty. Otyłość u dzieci niezmiennie narasta i mamy z tym duży problem. Zdrowie psychiczne – wystarczy spojrzeć, co dzieje się z młodym społeczeństwem w ostatnich latach. Nie podjęliśmy żadnych działań profilaktycznych, żeby temu zapobiec. Nie poradziliśmy sobie z uzależnieniem od nikotyny, a co więcej pojawiły się inne formy sprzyjające temu uzależnieniu szczególnie wśród dzieci i młodzieży” – komentuje Beata Małecka-Libera.
Profilaktyka jest zależna od świadomości, a tę świadomość można zbudować tylko dzięki edukacji. Na razie z tą świadomością nie jest dobrze. „Nawet jeżeli państwo proponuje badania profilaktyczne, przesiewowe, to my ich nie realizujemy. Tylko 40 proc. społeczeństwa poddaje się regularnym badaniom. To jest niewielki odsetek, a jeszcze przypuszczam, że gros tych osób to ludzie pracujący, którzy mają obowiązkowe badania okresowe.
Z ubiegłorocznego raportu niemieckiej firmy STADA wynika, że pod względem wykonywania badań profilaktycznych Polska zajmuje przedostatnie miejsce w Europie – za nami jest tylko Rumunia. Tymczasem inwestycja w działania profilaktyczne może pomóc uniknąć od 40 do 50 proc. przypadków chorób cywilizacyjnych lub znacznie opóźnić ich rozwój.
„Poprzez regularne badania, wczesną diagnostykę, możemy uchronić się przed wzrostem liczby zachorowań na choroby onkologiczne. Eksperci twierdzą, że najprawdopodobniej ten wzrost będzie masywny. Teraz odnotowujemy 80-100 tys. zachorowań rocznie, prognozy mówią o wzroście do 200 tys. Tak więc wszystko w naszych rękach – polityków, lekarzy, edukatorów, całego społeczeństwa” – ocenia senator Małecka-Libera i dodaje, że senatorowie rozpoczęli starania, by 2025 r. był rokiem edukacji zdrowotnej i profilaktyki.
Dlaczego nie ma skriningu w kierunku raka prostaty
Potrzebne są nakłady na profilaktykę
Obecnie w Polsce na profilaktykę przeznacza się zaledwie 0,1 proc. PKB. „Tymczasem – zgodnie z szacunkami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – dzięki inwestycji odpowiednio dużych pieniędzy w edukację zdrowotną, prewencję i wczesną diagnostykę, można by zapobiec od 40 do 50 proc. przypadków chorób cywilizacyjnych bądź opóźnić ich rozwój. Pozwoliłoby to zaoszczędzić na leczeniu 10 razy większą kwotę od zainwestowanej w działania profilaktyczne” – zauważył dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologicznej w trakcie debaty „Edukacja, profilaktyka, diagnostyka – fundamenty bezpieczeństwa zdrowotnego”.
„Zmarnowaliśmy co najmniej 30 lat nie inwestując w prewencję i profilaktykę. Czas wreszcie to zmienić” – podkreśla ekspert.
„W populacji wieku rozwojowego profilaktyka na moich oczach się zawaliła. Kiedyś lekarz pediatra był stale w szkołach. Może to za duże koszty obecnie, ale warto byłoby pomyśleć choćby o częściowym powrocie opieki medycznej i badań profilaktycznych do szkół. To byłoby ważne, bo rodzicom coraz częściej nie chce się iść z dzieckiem „po profilaktykę”, czy na szczepienia. Gdyby szczepienia przenieść do szkoły, wyszczepialność byłaby zupełnie inna – gdy dzieci idą grupowo w szkole na szczepienie, to jest takie działanie stadne. Jeśli dziecko będzie miało wpojone od małego działania profilaktyczne, to także w wieku dorosłym będzie o nią dbało. Wtedy nie będziemy mieli pustek w takim programie jak Profilaktyka 40+” – skomentowała prof. Alicja Chybicka, przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Chorób Rzadkich.