Lekarzy podejmujących specjalizację z medycyny paliatywnej jest niewielu. Nowe taryfy świadczeń gwarantowanych zostały wprowadzone, ale nie zupełnie są takie, jak ustaliła AOTMiT. Osób wymagających opieki paliatywnej i hospicyjnej przybywa i będzie przybywało. Czy znajdą taką opiekę?
Z opieki paliatywnej w Polsce co roku korzysta ok. 100 tys. osób w zaawansowanej fazie nieuleczalnej choroby. Naczelna Izba Kontroli w raporcie z 2019 r. zwróciła uwagę na dwa oblicza rodzimej opieki paliatywnej i hospicyjnej (OPH), która pod względem jakości znajduje się w czołówce krajów europejskich, ale system nie nadąża za potrzebami pacjentów. Rzecznik praw obywatelskich prof. Marcin Wiącek w 2023 roku interweniował w tej sprawie w Ministerstwie Zdrowia i NFZ. „Niepokojące jest to, że część pacjentów z kolejki nie dożywa momentu, w którym hospicjum jest gotowe objąć ich opieką. Na powyższe ma wpływ duża liczba pacjentów potrzebujących opieki hospicyjnej oraz niewystarczające dofinansowanie. Powyższa sytuacja jest nie do przyjęcia z punktu widzenia konstytucyjnego prawa do ochrony zdrowia oraz praw osoby korzystającej z ubezpieczenia zdrowotnego” – napisał RPO w interwencji.
Przez półtora roku w Ministerstwie Zdrowia działał zespół powołany w celu opracowania strategii rozwoju i wzmocnienia OPH. Co się w ostatnim czasie zmieniło w tym obszarze? Jakie niezaspokojone potrzeby pozostały? Mówili o tym uczestnicy jednego z paneli dyskusyjnych podczas Letniej Akademii Onkologicznej.
Poradni paliatywnych powinno być coraz więcej
Z początkiem kwietnia zostały zniesione limity w opiece paliatywnej i hospicyjnej. Oznacza to, że NFZ zapłaci teraz za każdą osobę objętą publiczną opieką paliatywną i hospicyjną, zarówno w oddziałach i poradniach medycyny paliatywnej, jak i hospicjach domowych. Do tej pory ograniczenia nie dotyczyły takich świadczeń tylko dla dzieci i młodzieży.
„Chcielibyśmy wprowadzenia nadzoru specjalistyczny w opiece stacjonarnej i domowej. Tak, by w każdej jednostce opieki paliatywnej był zatrudniony lekarz specjalista medycyny paliatywnej oraz pielęgniarka ze specjalizacją w tej dziedzinie. Te osoby nadzorowałyby proces leczniczy i opiekę. Bardzo ważną, jakościową zmianą było wprowadzenie norm zatrudnienia dotyczących opiekunów medycznych. Jak wiadomo, opiekun medyczny głównie zajmuje się czynnościami pielęgnacyjnymi, ale też działaniami związanymi z zaspokojeniem podstawowych potrzeb chorych, takimi jak pielęgnacja, karmienie – powiedziała prof. Aleksandra Ciałkowska-Rysz, kierownik Zakładu Medycyny Paliatywnej Katedry Onkologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Paliatywnej.
Udało się wprowadzić zmiany dotyczące poradni medycyny paliatywnej. To ważna informacja dla pacjentów onkologicznych, którzy jeszcze są na etapie leczenia onkologicznego. „Zależało nam, by tych poradni było jak najwięcej. Pacjent onkologiczny na każdym etapie choroby i leczenia może się do takiej placówki zgłosić, gdy np. cierpi z powodu bólu lub innych uciążliwych objawów, takich jak nudności, wymioty, zaparcia” – podkreśliła prof. Ciałkowska-Rysz. „Do tej pory poradnie opieki paliatywnej były źle finansowane, przez co ta forma opieki rozwijała się bardzo powoli. Co więcej, są takie regiony Polski, gdzie poradni nie ma w ogóle. Zmiana sposobu finansowania i rozliczenia świadczeń ma być teraz bardziej atrakcyjny. Mamy nadzieję, że w ciągu 2 lat tych poradni będzie zdecydowanie więcej” – dodała prezes PTMP.
Duży zastrzyk finansowy dla sektora zdrowia z KPO
Młodzi lekarze nie decydują się na medycynę paliatywną
Lek. Artur Pakosz z Zakładu Medycyny i Opieki Paliatywnej Katedry Pielęgniarstwa Wydziału Nauk o Zdrowiu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny paliatywnej, zwrócił uwagę na ogromny problem, z którym boryka się opieka paliatywna i hospicyjna, czyli braki kadrowe. „Z jednej strony wzrasta finansowanie, potrzebujemy jednak przyciągnąć lekarzy do pracy, szczególnie jeśli spodziewamy się wzrostu liczby realizowanych świadczeń. Lekarz zwłaszcza młody kieruje się przede wszystkim stawkami, jakie są proponowane w innych dziedzinach medycyny i innych podmiotach. Lekarzy podejmujących specjalizację z medycyny paliatywnej jest niewielu. Średni wiek lekarza specjalisty to ponad 50 lat. Mamy więc istotny problem”.
„Cieszymy się, że poradnie będę lepiej wycenione, ale ani one, ani oddziały stacjonarne, hospicja nie będą mogły funkcjonować bez kadr lekarskich, pielęgniarskich oraz przedstawicieli innych zawodów. Teraz statystycznie na podmiot leczniczy przypada jeden lekarz, ale są takie, w których nie ma żadnego specjalisty medycyny paliatywnej. Kadry są kluczowe. Jeśli uda nam się przyciągnąć młodych ludzi do specjalizacji, to opieka paliatywna będzie się rozwijała” – podkreślił konsultant krajowy.
„Specjaliści, którzy budowali medycynę paliatywną przechodzą na emeryturę, bardzo trudno znaleźć następców. Hospicja nie są w stanie zaproponować stawek, które zachęciłyby do pracy w terenie, w dodatku w obciążających psychicznie warunkach – dodała prof. Ciałkowska-Rysz. Trudności ze skompletowaniem zespołu mają szczególnie ośrodki funkcjonujące w małych miejscowościach.
Dr hab. Tomasz Dzierżanowski, kierownik Kliniki Medycyny Paliatywnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Paliatywnej, zauważył, że wielu lekarzy wybiera specjalizację z medycyny paliatywnej jako kolejną, są to już osoby dojrzałe. W efekcie skraca się czas ich realnej praktyki, są bowiem zatrudnieni w systemie tylko przez kilka lub kilkanaście lat. „Musimy sprawić, by nasza specjalizacja była atrakcyjna dla 25-latków. Jak to zrobić? Muszą powstać kliniki medycyny paliatywnej, czyli ośrodki o wysokim poziomie dydaktycznym i naukowym” – stwierdził ekspert.
Na styku onkologii i medycyny paliatywnej
Dr Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld, onkolog kliniczny z Oddziału Onkologii Mazowieckiego Szpitala Onkologicznego w Warszawie, przypomniała, że aż 87 proc. osób objętych opieką paliatywną to pacjenci onkologiczni. „Musimy spowodować, żeby zmieniło się społeczne postrzeganie medycyny paliatywnej Kilka problemów na styku medycyny paliatywnej i onkologii. Często jest tak, że jak wspominam o hospicjum, to widzę na twarzach chorego i jego najbliższych przerażenie. Dobrze by było, żeby hospicjum, medycyna paliatywna nie były kojarzone jako coś bardzo złego, koniec życia. Oczywiście, że te placówki często sprawujące opiekę nad osobami umierającym, ale ich zadaniem jest przede wszystkim pomoc choremu i jego rodzinie. W opinii społecznym tam już się nie robi nic – chory trafia do hospicjum, gdzie cierpi, umiera i tyle”.
Onkolog wspomniała o kolejkach do hospicjów – podała przykład chorych na raka piersi, które czekają na przyjęcie do hospicjum domowego 6-7 tygodni. „To jest dla nich za długo. To jest zbyt duże obciążenie dla rodziny, która nie potrafi, nie może odpowiednio zająć się chorą. Jako onkolodzy staramy się jakoś tę opiekę paliatywną sprawować, ale często to nie jest możliwe. Z braku innych możliwości chorzy nierzadko trafiają do szpitala na oddział chorób wewnętrznych czy inne, co jest z kolei z punktu widzenia ekonomicznego absolutnie nieuzasadnione. Zajmują łóżka, generują koszty” – oceniła dr Jagiełło-Gruszfeld.
Nie tak miało być z wycenami
Zarządzenie prezesa NFZ z 29 maja 2924 r. wprowadziło m.in. nowe taryfy świadczeń gwarantowanych z zakresu opieki paliatywnej i hospicyjnej określone w obwieszczeniu Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji z 28 marca. Zmiany zaproponowane przez AOTMiT miały wejść w życie na początku lipca, jednak informacje o konkretnych stawkach dotarły do jednostek OPH dopiero w końcu lipca i na początku sierpnia. Do tego, jak poinformowała prof. Aleksandra Ciałkowska-Rysz, różnią się od tego, co zostało zawarte w biuletynie AOTMiT.
„Zgodnie z biuletynem AOTMiT taryfy w opiece paliatywnej stacjonarnej miały wzrosnąć o 17,9 proc., w opiece domowej dla dorosłych mniej więcej o 8 proc., dla dzieci o 21,3 proc. W poradniach wprowadzono wiele produktów z różnymi wycenami. W końcu lipca i na początku sierpnia ośrodki zostały poinformowane o nowych taryfach i okazało się, ze cena jednostek rozliczeniowych została ustalona w sposób dowolny bez żadnego klucza. Dodatkowo są bardzo duże różnice między województwami jak i w obrębie nich, mimo że rekomendacje AOTMiT były jednoznaczne. Jest to o tyle niepokojące, że taryfy były określone na podstawie danych kosztowych sprzed roku. Przy takich taryfach niektóre jednostki nie będą miały możliwości funkcjonowania, będą się zamykać. Na pewno wystąpimy do Ministerstwa Zdrowia z prośbą o interwencję. Z jednej strony mówimy o poprawie jakości świadczeń, a z drugiej musimy walczyć o przetrwanie” – skomentowała prof. Ciałkowska-Rysz.
W Polsce brakuje hospicjów. Największy problem jest na terenach wiejskich [podcast]