W Krajowej Sieci Onkologicznej zabiegi chirurgiczne mają być w większym niż dotąd stopniu scentralizowane, czyli odbywać się w wyspecjalizowanych ośrodkach, doświadczonych w tym zakresie. Natomiast radio- i chemioterapia będą dostępne jak najbliżej miejsca zamieszkania pacjenta. Opiekę nad chorym po zakończeniu leczenia onkologicznego powinien przejąć lekarz POZ.
Michał Dzięgielewski, dyrektor Departamentu Lecznictwa Ministerstwo Zdrowia, podczas konferencji Onkologia 2024 podsumował ostatnie działania resortu zdrowia, a także mówił o tym, jakie zadania są w najbliższym czasie przed urzednikami MZ.
Przed nami są kolejne zmiany związane z wprowadzaniem KSO. Przede wszystkim przygotowanie wytycznych, które będą dotyczyć zarówno diagnostyki, jak i leczenia poszczególnych chorób nowotworowych. Ten zbiór zasad będzie obowiązywał we wszystkich ośrodkach w kraju tak, by pacjenci byli leczeni zgodnie z jednym standardem bez względu na wielkość ośrodka. Na podstawie tych wytycznych zostaną opracowane kluczowe wskaźniki, które będą w identyczny, obiektywny sposób wyliczane dla każdego ośrodka działającego w ramach Krajowej Sieci Onkologicznej po to, aby można było sprawdzać kompletność i skuteczność prowadzonego w nich leczenia.
Bardzo zaawansowane są prace nad wprowadzeniem testu HPV-DNA jako świadczenia gwarantowanego z zakresu programów zdrowotnych w Programie profilaktyki raka szyjki macicy. Prezes AOTMiT wydał stosowną rekomendację 4 czerwca 2024 r.
Testy HPV-DNA w przesiewie raka szyjki macicy coraz bliżej
Mechanizmy promocji zachowań prozdrowotnych
Trzeba rozpocząć układania programu edukacyjnego, bo profilaktyka w nieświadomym społeczeństwie daje takie rezultaty, jakie mamy obecnie, czyli populację, która nie jest w stanie osiągnąć podstawowych celów programów profilaktycznych. Bardzo ważne jest, żeby wykształcić nowe pokolenie, które będzie chciało i umiało troszczyć się o swoje zdrowie.
Zastanawiamy się intensywnie nad mechanizmami promocji postępowań prozdrowotnych, przede wszystkim badań profilaktycznych. Mamy z tym problem, bo trudno dawać bonusy finansowe w momencie, kiedy nasz system ochrony zdrowia nie jest zasilany największą ilością pieniędzy. Z drugiej strony w oczy kłuje, że pacjent w zasadzie nie ma żadnych obowiązków, ma tylko i wyłącznie prawa, co też nie sprzyja promocji zachowań prozdrowotnych. Miejmy nadzieję, że edukacja to zmieni.
Follow up u lekarza rodzinnego
Poważna dyskusja toczy się wokół roli lekarza rodzinnego w ścieżce pacjenta onkologicznego. Udało się wypracować konsensus ze środowiskiem i wydaje się, że lekarze rodzinni mogliby przejąć follow up pacjenta po pewnej określonej dla poszczególnych nowotworów granicy. Da to wiele korzyści. Po pierwsze, odciążymy centra onkologii od wizyt pacjentów, którzy są 3, 4, 5 i więcej lat od zakończenia leczenia przeciwnowotworowego. Po drugie, przybliżymy do pacjenta miejsce, w którym sprawowany jest nadzór na nim, żeby nie musiał jeździć za każdym razem do ośrodka, gdzie był leczony z powodu nowotworu. Po trzecie, odciążymy zasoby sprzętowe w tych ośrodkach.
Lekarz rodzinny odzyska należyte miejsce, choć wydaje mi się, że największym problemem naszego systemu opieki zdrowotnej jest to, że brak nam pewnego rodzaju czujności na chorobę nowotworową. W rezultacie już nawet nie diagnoza, a samo podejrzenie i wprowadzenie pacjenta na ścieżkę diagnostyczną następuje stosunkowo późno. Bardzo trudno jest wyedukować wszystkich, na co powinni zwracać uwagę.
Gigantycznym zyskiem dla systemu jest to, że koordynację zaczęliśmy od onkologii. W tej chwili mamy klęskę urodzaju, ponieważ każdy z programów kompleksowych odmienia przez wszystkie przypadki koordynację na swoim poziomie i niedługo być może trudno będzie skoordynować ze sobą wszystkich koordynatorów. Trzeba z dystansu przyjrzeć się całemu systemowi i zastanowić się, jaką rolę przypisać koordynatorowi, zwłaszcza temu który jest najbliżej pacjenta, czyli na poziomie POZ.
Warto wspomnieć, że przez ostatnie kilka lat dokonał się niezwykły postęp, jeżeli chodzi o systemowe leczenie pacjentów onkologicznych. Może nie mamy jeszcze dostępu do wszystkich leków, ale jeszcze 5 lat temu słyszeliśmy od ekspertów medycznych, konsultantów krajowych, że nie ma żadnych metod leczniczych w przypadku niektórych nowotworów. Teraz wskazywane są pojedyncze leki, których onkologom jeszcze brakuje do uzupełnienia programów lekowych.
O zdrowotnych celach polskiej prezydencji w Unii Europejskiej
Przede wszystkim postawiłbym na e-zdrowie z naciskiem na wykorzystanie płynących z niego informacji, bo jest to dziedzina, w której mamy sporo do naprawienia, a z której naprawdę można się wiele nauczyć. Druga kwestia, trzeba poważnie przemyśleć pion związany z lekami – ich produkcją, dystrybucją. W tej chwili w pewnym sensie jesteśmy zakładnikami dużych koncernów farmaceutycznych. Marzyła mi się polityka unijna nastawiona na szukanie i wdrażanie nowych rozwiązań lekowych, które by się wytwarzało praktycznie po kosztach, ale tu właśnie pojawia się kwestia koncernów, które bardzo często mają obroty niemalże na poziomie budżetów niektórych państw składowych Unii Europejskiej.
Trzecia kwestia –warto się zastanowić nad stworzeniem systemów, które byłyby odporne na ewentualne epidemie. Wszyscy wiemy, że nie byliśmy przygotowani na takie zdarzeni jak pandemia COVID-19. Każdy kraj członkowski przedstawiał inny pogląd na sytuację i inny sposób organizacji swojego systemu ochrony zdrowia. Marzy mi się, żeby powstał zespół ekspertów, którzy na poziomie europejskim podsumują doświadczenia każdego z systemów krajowych i spróbują stworzyć uniwersalne rozwiązanie.