Cukrzyca typu 1 to zupełnie inna choroba niż ta typu 2. Ta nomen omen pierwsza to choroba autoimmunologiczna, która pojawia się nagle, i od tego momentu życie człowieka zależy od podań insuliny. Bez niej dochodzi do śpiączki i ostatecznie śmierci. Natomiast cukrzyca typu 2, która dominuje wśród pacjentów, w dużej mierze zależy od stylu naszego życia. Nadwaga, niezdrowe jedzenie, brak aktywności – tak na nią się „pracuje”. Nieleczona prowadzi do różnych powikłań: zawału, utraty wzroku, niewydolności nerek.
Cukrzyca typu 1, zwana także insulinozależnością, to nieuleczalna choroba, która polega na tym, że trzustka w pewnym momencie przestaje produkować insulinę, a to ten białkowy hormon odpowiada za przyswajanie glukozy, czyli dostarczanie niezbędnej do życia energii. Bez niej życie nie istnieje. Ponad sto lat temu osoby z cukrzycą typu 1 (głównie dzieci, bo najczęściej w dzieciństwie się ujawnia) umierały w cierpieniu.
„Dzieci z cukrzycą (typu 1 – przyp. red.) na ogół umierały w ciągu roku od postawienia diagnozy i była to koszmarna śmierć. Jedynym sposobem na obniżenie poziomu cukru w organizmie i przedłużenie życia choćby odrobinę było utrzymanie pacjentów na granicy głodu. Pewien 12-letni chłopiec był tak głodny, że został przyłapany na zjadaniu nasion z miseczki w klatce dla kanarków. W końcu zmarł, ponieważ wszystkie ofiary umierały, wygłodniałe i wymizerowane. Ważył 16 kilogramów” – napisał w książce „Ciało: instrukcja dla użytkownika” Bill Bryson.
Wyizolowanie insuliny i jej skuteczne zastosowanie w leczeniu diabetyków typu 1 doczekało się Nagrody Nobla. W Polsce jej produkcję rozpoczęto w 1924 roku. W Państwowym Zakładzie Higieny uzyskano pierwsze 315 tys. jednostek insuliny. Rok wcześniej produkowano ją już w Kanadzie i USA, a potem w Niemczech, Danii i Austrii.
Cukrzyca typu 1 – choroba na zawsze
Czy osoby chore na cukrzycę typu 1 mogą całkowicie powrócić do zdrowia? Niestety nie, bo wyspy Langerhansa w trzustce, które odpowiadają za produkcję insuliny, zostały w procesie chorobowym całkowicie wyniszczone. Nie można go zatrzymać ani odwrócić. Dlatego też na tym etapie rozwoju medycyny diabetycy typu 1 skazani są na podskórne wstrzyknięcia insuliny za pomocą pompy insulinowej lub pena i to do końca życia. Jej dawkę wylicza się praktycznie do każdego posiłku czy nawet napoju (jeśli zawiera węglowodany, tłuszcz, białko) lub gdy poziom glikemii jest zbyt wysoki. U zdrowego człowieka na czczo cukier we krwi powinien mieścić się w przedziale 70-99 mg/dl, a do dwóch godzin po posiłku nie przekraczać 140 mg/dl. Do tej pory nie wymyślono jeszcze skuteczniejszej metody terapii w cukrzycy typu 1 niż podskórna podaż insuliny. Ktoś mógłby pomyśleć, że prostsze w leczeniu byłoby, tak jak w przypadku wielu innych hormonów, zażycie doustne insuliny. Nie jest to jednak możliwe, bo wcześniej zostanie ona strawiona niż dotrze do komórek ciała, gdzie odpowiada za przyswajanie glukozy.
A jakie czynniki mogą mieć wpływ na wystąpienie cukrzycy typu 1? To wciąż zagadka. Przyczyny choroby nadal nie są znane, ale wiąże się je ze stresem, niedoborem witaminy D, przebytymi infekcjami wirusowymi, zanieczyszczeniem środowiska, występowaniem w najbliższej rodzinie chorób autoimmunologicznych (np. celiakii, choroby Hashimoto, bielactwa). To czynniki, które mogą przyczynić się do jej rozwoju.
Cukrzyca typu 1 stanowi 10 proc. wszystkich zachorowań na cukrzycę. W Polsce szacuje się, że wszystkich diabetyków jest ponad 3 mln (w Europie 61 mln), a rocznie z jej powodu umiera 21,5 tys. chorych. To dane z 2015 roku. Niestety, tendencja (i to dotyczy wszystkich typów cukrzycy) jest taka, że chorych z roku na rok przybywa. Szacuje się, że w 2040 roku w Polsce dotkniętych tą chorobą będzie ponad 11 proc. mieszkańców (ponad 4 mln osób).
„Dzisiaj mamy jedną na 29 rodzin w Polsce dotkniętych cukrzycą typu 1. W 1990 roku była to jedna rodzina na 104. Przewiduje się, że w 2040 roku to będzie już jedna na pięć rodzin. Niestety te dane są zatrważające, bo na cukrzycę typu 1 obecnie nie mamy wpływu. Według zaleceń Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego nie istnieje żaden sposób, który mógłby zatrzymać rozwój tej choroby” – powiedziała Karolina Piątek, prezes Fundacji Europejska Klinika Cukrzycy, podczas II Seminarium Szkoły Zdrowia Publicznego CMPK w roku akademickim 2023/2024.
Istotne jest jak najszybsze wychwycenie tej choroby, by nie doprowadzić do stanu zagrażającego życiu (śpiączki ketonowej). A objawów cukrzycy typu 1 nie można przeoczyć. To wilczy apetyt, ogromne pragnienie, wielomocz, osłabienie, zmęczenie, spadek wagi. Mimo że diabetyk dostarcza swojemu organizmowi sporo jedzenia, to komórki jego ciała nie przyswajają glukozy. Choroba widoczna jest też we krwi – poziom badanej w niej glukozy mocno przekracza normę.
Sama nazwa choroby wywodzi się z greki. Diabetes oznacza syfon i, jak wyjaśniał w I w. n.e. grecki lekarz Aretaeus z Kapadocji, który użył tego określenia w jej kontekście: „płyny nie pozostają w ciele, ale wykorzystują je tylko jako kanał, przez który mogą wypływać”. Odnosił się do potrzeby częstego oddawania moczu (poliurii).
Cukrzyca typu 2 – przyczajony wróg na zaproszenie
Cukrzyca typu 2 – jak wyjaśniła Karolina Piątek – to nie jest choroba trzustki (jak w przypadku typu 1), ale przyczajony wróg – wchodzi do organizmu i bezszelestnie, bez widocznych objawów, rujnuje organizm. Trochę na zaproszenie, bo jest to choroba ściśle związana ze stylem życia. Na ryzyko zachorowania mają wpływ: nadwaga, brak ruchu, zła dieta, nadmiar stresu, nadciśnienie tętnicze. Poza tym: przekroczenie 45 lat, otyłość, ponadto u kobiet – przebyta cukrzyca ciążowa. Pewną rolę odgrywają też czynniki genetyczne.
Sygnały ostrzegawcze jednak są w pewnym momencie dostrzegalne i określa się je w medycynie stanem przedcukrzycowym. Zgodnie z zaleceniami Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, gdy przekroczyło się wiek 45 lat, powinno się badać poziom cukru we krwi raz na trzy lata, a w przypadku osób z grupy ryzyka robić to raz w roku. To w takich badaniach najłatwiej wychwycić stan przedcukrzycowy.
„Na początku, jeśli mamy stan przedcukrzycowy i jeśli nie zadbamy o zdrowie i nie wprowadzimy interwencji, czyli nie zmienimy stylu życia, to doprowadzimy do cukrzycy typu 2, choroby, która na początku leczona jest tabletkami, a potem trzeba wprowadzić też insulinę. Ten typ cukrzycy rozwija się stopniowo” – zaznaczyła Karolina Piątek.
Ostrzegła też, że gdy objawy są już widoczne, to w wielu przypadkach jest już za późno, by pomogły wyłącznie lepsza dieta, wysypianie się i aktywność fizyczna. Aby nie dopuścić do tego, lepiej jest poddawać się badaniom profilaktycznym, dzięki którym ma się czas na wprowadzenie w miarę prostych sposobów bez skutków ubocznych. Potem będzie trzeba do nich dołączyć tabletki. Dlaczego? Nieleczona cukrzyca może prowadzić do zawału, udaru, retinopatii. Powoduje też owrzodzenia, stopę cukrzycową, która może prowadzić do amputacji. Ucierpieć mogą też nerki.
Źródło informacji: Serwis Zdrowie, diabetyk.org.pl/insulina-wczoraj-i-dzis/, ncez.pzh.gov.pl/choroba-a-dieta/swiatowy-dzien-cukrzycy-krotka-historia-choroby/
Cukrzyca i jej powikłania. Nowoczesne terapie w walce z cukrzycą