Obniżenie temperatury w nosie może sprzyjać osłabieniu mechanizmów obronnych przed wirusami, stąd infekcje częściej atakują nas jesienią czy zimą – podkreśliła w rozmowie z PAP wirusolog prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
Ekspertka przypomniała, że mechanizmy odpornościowe jamy nosowej chronią nas przed patogenami, jednak wpływ na ich skuteczność może mieć temperatura.
„Na przykład, gdy temperatura otoczenia wynosi 4 st. Celsjusza to wewnątrz nosa mamy ok. 32 st. C. Badania wykazały, że niższe temperatury prowadzą do osłabienia odpowiedzi immunologicznej komórek jamy nosowej na wirusy, co wyjaśnia, dlaczego ludzie są bardziej podatni na infekcje górnych dróg oddechowych jesienią i zimą” – wyjaśniła prof. Szuster-Ciesielska.
Przytoczyła wyniki badań z lat 60. XX wieku, kiedy podczas hodowania w laboratorium rotawirusów zaobserwowano, że namnażają się one silniej w temperaturach nieco niższych (33–35 st. C) niż w wyższych temperaturach ciała. „Wykryto również, że przyczyną lepszej replikacji wirusów jest po prostu osłabienie naszych mechanizmów odpornościowych, a w tym przypadku chodziło konkretnie o niższą produkcję interferonu, tj. nasze naturalne białko przeciwwirusowe” – sprecyzowała ekspertka.
Powołując się na kolejną pracę naukową przekazała, że opisywała ona mechanizm odpornościowy w jamie nosowej, który polega na złuszczaniu przez komórki pęcherzyków. Wyjaśniła, że jest to naturalny proces fizjologiczny. „Te pęcherzyki przenoszą różny ładunek między komórkami np. białka, kwas nukleinowy, enzymy – tworzą taką sieć komunikacyjną. Natomiast mogą też chwytać w pułapkę wirusy i je unieruchamiać, powodując, że wirusy nie trafiają do innych zdrowych komórek. Okazało się, że w niższej temperaturze odsetek uwalnianych pęcherzyków był zdecydowanie mniejszy” – przekazała.
Podsumowując, prof. Szuster-Ciesielska podkreśliła, że obniżenie temperatury w nosie może sprzyjać osłabieniu mechanizmów obronnych przed wirusami, stąd infekcje częściej atakują nas w jesień czy zimę.
Zapytana o najnowszy wariant koronawirusa znany jako omikron BF.7 przekazała, że chociaż jest on obecny w wielu krajach, to właściwie tylko w Chinach odpowiada za gwałtowny wzrost infekcji.
„Wydaje się, że przyczyną tego, iż występuje na tak szeroką skalę w Chinach jest poluzowanie obostrzeń w tym kraju. Teraz dopiero Chińczycy się orientują, że jednak nie był to dobry krok. Należy też pamiętać, że w Chinach stosowane są znacznie mniej skuteczne szczepionki inaktywowane a 120 mln seniorów jest jeszcze niezaszczepionych. To wszystko razem powoduje tak szybką transmisję BF.7” – zwróciła uwagę wirusolog.
Jak podkreśliła, wariant BF.7 ma najsilniejszą wśród dotychczasowych wariantów Omicronu zdolność transmisji, krótszy okres inkubacji i większą zdolność do infekowania ludzi, którzy już mieli kontakt z wcześniejszą wersją wirusa lub byli zaszczepieni. „Wskaźnik reprodukcji wirusa waha się od 5 a 12. Oznacza to, że jedna osoba może zakazić nawet 10-12 osób. Pierwsze warianty Omicronu miały wskaźnik 5” – podała dla porównania.
Ekspertka dodała również, że objawy zakażenia BF.7 nie odbiegają szczególnie od wcześniejszych wersji Omicronu. Może pojawić się gorączka, kaszel, ból gardła, katar i zmęczenie, a u niektórych zaburzenia gastryczne, takie jak wymioty i biegunka.
Prof. Szuster-Ciesielska: ryzyko zapalenia mięśnia sercowego aż 11 razy większe po Covid-19 niż po szczepieniu
Prof. Szuster-Ciesielska: powtarzające się infekcje SARS-CoV-2 mogą przyspieszać starzenie się naszej odporności
Źródło: Nauka w Polsce