COVID-19 to nie tylko zero-jedynkowy układ: śmierć lub życie. Wiąże się z wieloma poważnymi powikłaniami. Coraz częściej mówi się w tym kontekście o wzroście ryzyka zachorowania na choroby autoimmunologiczne, np. cukrzycę typu 1 – podkreślił ekspert NRL ds. COVID-19 dr Paweł Grzesiowski.
Ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej podczas środowej konferencji prasowej przypomniał, że COVID-19 jest chorobą wiążącą się często z odległymi, przewlekłymi powikłaniami. Dotyczy to nawet co dziesiątego ozdrowieńca i nie omija też dzieci.
„Nawet ten, kto przeszedł chorobę, po kilku tygodniach czy miesiącach zapada na rozmaite problemy zdrowotne, począwszy od opóźnionych reakcji na bodźce (…) przez nadciśnienie, napadowe zaburzenia rytmu serca aż po choroby autoagresyjne. W tej chwili zaczyna się mówić dość wyraźnie o wzroście ryzyka chorób z autoagresji. Taką chyba najbardziej znaną chorobą jest cukrzyca typu 1, czyli zniszczenie trzustki przez proces autoimmunologiczny” – powiedział.
Dodał, że u dzieci to „naprawdę bomba zegarowa z opóźnionym zapłonem”. „Może się okazać za dwa lata mamy wysyp na przykład dziecięcej cukrzycy typu 1 czy innych chorób autoimmunologicznych” – dodał.
Przypomniał, że wirus atakuje cały organizm, a uszkodzeniu może ulec każdy narząd: mózg, serce, jelita, nerki czy płuca. „COVID-19 to nie tylko zero-jedynkowy układ – śmierć lub życie” – podsumował.
Ekspert NRL poruszył też kwestię leków przeciw COVID-19. Zauważył, że oprócz preparatów stosowanych w warunkach szpitalnych (osocze ozdrowieńców, remdesivir) na razie nie zarejestrowano żadnego skutecznego leku w UE, choć niewątpliwie rozbudowuje się „arsenał leków wspomagających – przeciwzakrzepowych, przeciwzapalnych”.
Skupił się też na charakterystyce epidemii, podkreślając, że aktualnie mamy do czynienia głównie z wariantem delta, który roznosi się bardzo szybko, jest trzy razy bardziej zakaźny niż wirus z Wuhan. Ma też nowe odmiany.
„Wirus nie powiedział jeszcze swojego ostatniego słowa. Zawsze tam, gdzie jest dużo zakażeń, spodziewamy się nowych mutacji, nowych wariantów” – ostrzegł. Zwrócił uwagę na to, że w sezonie jesiennym kilka wirusów nakłada się na siebie – grypy, SARS-CoV-2 i RSV.
„Grypa wystartowała na wyższym poziomie w tym sezonie niż w poprzednich sezonach. Będziemy mieli problem z wirusem RSV krążącym już od sierpnia” – powiedział, zaznaczając, że ostatnio pojawiał się on dopiero pod koniec roku. Wszystko razem wiąże się z ogromnym ryzykiem obciążeniem placówek leczniczych.
Dlatego też zaapelował o to, by się szczepić, bo szczepienia ograniczają ryzyko śmierci. Niezwykle istotną kwestią – w jego opinii – jest też przyjęcie dawki przypominającej.
„Apelujemy do wszystkich, aby przyjmowali trzecią dawkę. Należy się z tym spieszyć. To powinien być jeden z ważniejszych celów” – stwierdził.
Zaznaczył, że amerykańskie badania wskazują, że zmiana szczepionki w szczepieniu przypominającym jest korzystniejsza. Czyli osoby, które np. przyjęły Modernę, powinny być szczepione Pfizerem i odwrotnie.
„Czyli jeśli ktoś był szczepiony Pfizerem, chyba lepiej, żeby dostał Modernę jako dawkę przypominającą i odwrotnie. Jeśli ktoś przyjął Modernę, lepiej, żeby dostał Pfizera. Osoby szczepione Astrą niestety tutaj nie ma takich badań (…). Ale w przypadku Johnsona (…) wygląda na to, że tutaj zastosowanie Moderny ma wyższość niż zastosowanie szczepionki Pfizer” – powiedział.
Prof. Pyrć: jeśli wygasimy epidemię, Covid-19 pozostanie jako choroba endemiczna
Eksperci: nie szukamy jednego leku na COVID-19, tylko kilku leków na różne fazy choroby
Źródło: Nauka w Polsce