Rak żołądka jest jednym z najbardziej śmiertelnych nowotworów. Najczęściej wykrywany jest w stadium zaawansowanym, a możliwości leczenia najciężej chorych są u nas ograniczone – przekonują eksperci.
Specjaliści mówili o tym podczas zorganizowanych w Warszawie warsztatów dziennikarskich na temat tego nowotworu. Podkreślili, że jeśli chodzi o częstotliwość zachorowań na raka żołądka to w 2020 r. wśród krajów Europu Środkowej i Wschodniej Polska znajdowała się na trzecim miejscu – za Ukrainą i Rosją. Najbardziej niepokoi, że u ponad 90 proc. pacjentów wykrywany jest on w stadium zaawansowanym, z przerzutami do węzłów chłonnych i innych narządów.
Podczas spotkania przytoczono dane Krajowego Rejestru Nowotworów. Wynika z nich, że w 2019 r. rak żołądka wykryto u 5,1 tys. pacjentów. Jedynie u 5-8 proc. z nich choroba jest jeszcze we wczesnym stadium, gdy są jest największa szansa na wyleczenie. To sprawia, że jedynie 30 proc. chorych przeżywa u nas pięć lat.
„Pocieszające jest, że nowotwór ten od wielu lat ma tendencję malejąca, a ostatnio coraz częściej wykrywany jest we wczesnym stadium, nadal jednak wykazuje dużą śmiertelność” – zaznaczyła prof. Grażyna Rydzewska, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Gastroenterologii Instytutu Medycznego MSWiA w Warszawie. To piąty najczęściej występujący nowotwór, ale jest on trzecią przyczyną zgonów – po raku płuca i raku jelita grubego.
Najważniejszą metodą leczenia jest usunięcia guza, nierzadko wraz z całym żołądkiem. Jak podkreślali eksperci, takiej operacji nie należy się obawiać – nawet po całkowitym usunięciu żołądka można zachować zadowalającą jakość życia. A przede wszystkim jest szansa na wydłużenie życie. „Po radykalnej resekcji żołądka pięcioletnie przeżycia osiąga około 45 proc. pacjentów” – zapewniała dr Joanna Streb z Kliniki Onkologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Szanse przeżycia zwiększa chemioterapia okołooperacyjna, zarówno przed zabiegiem (tzw. chemioterapia neoadjuwantowa), jak i po nim (chemioterapia adjuwantowa). Jak wyjaśniła specjalistka, takie leczenie umożliwia zmniejszenie guza, co jest szczególnie ważne w przypadku, gdy nie jest on operacyjny, a po chemioterapii się zmniejsza na tyle, że można go usunąć (czasami guz znika całkowicie).
Po takim leczeniu mniejsze jest też ryzyko powstania przerzutów, a przynajmniej pojawiają się one później, co wydłuża przeżycie chorego. „Chemioterapia okołooperacyjna podobnie jak w innych nowotworach przekłada się na wydłużenie przeżycia” – podsumowała dr Joanna Streb.
Gdy dojdzie do rozsiania choroby, czyli powstania przerzutów i tzw. uogólnienia choroby, możliwe jest jedynie leczenie z użyciem różnego typu preparatów, w tym również chemioterapii (jest to tzw. leczenie systemowe). Takie leczenie może jedynie wydłużyć życie chorego i poprawić jego jakość, dlatego nazywane jest też leczeniem paliatywnym. Tak zaawansowana choroba może być już w chwili jej wykrycia, ale zdarza się też po wcześniejszym leczeniu i jej nawrocie.
„Wykorzystuje się tzw. leczenie sekwencyjne, nazywane też leczeniem kolejnego rzutu. Pozwala ono wydłużyć czas przeżycia chorego, zmniejszyć guza, jak i progresję choroby, szczególnie jeśli jest to leczenie pierwszego rzutu. W kolejnych rzutach terapii możliwa jest kontrola choroby, zmniejszenie dolegliwości oraz poprawa jakości życia” – przekonywała prof. Marzena Wełnicka-Jaśkiewicz z Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
W raku żołądka możliwych jest kilka następujących po sobie linii terapii, trzy, a nawet cztery. „Po każdej z nich do kolejnej linii kwalifikuje się coraz mniej pacjentów” – tłumaczyła specjalistka. O ile jeszcze w pierwszym etapie terapii leczeni mogą być wszyscy chorzy, to w drugim już tylko 42 proc., a w trzecim – zaledwie 18 proc. Czwarta linia leczenia możliwe jest jedynie u 8 proc. pacjentów, gdyż pozostali chorzy już na ogół nie żyją.
Leczenie w kolejnych liniach leczenia może być wielolekowe, polegające na kojarzeniu różnych terapii. W naszym kraju największy kłopot jest z leczeniem w trzeciej linii, przeznaczonym dla chorych wcześniej leczonych co najmniej dwoma schematami terapii. Zdaniem ekspertów możliwości leczenia tych chorych są u nas ograniczone, brakuje terapii z wykorzystaniem triflurydyny z typiracylem.
Podczas spotkania z dziennikarzami przedstawiono badania, z których wynika, że przyjmowanie tego preparatu w trzeciej linii leczenia zmniejsza ryzyko zgonu o 32 proc., a progresji choroby – o 46 proc. Dwukrotnie wydłuża się średnia przeżycia całkowitego – do 6,8 miesięcy.
Takie leczenie zaawansowanego przerzutowego raka żołądka jest zalecane przez Europejskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej (ESMO) i jest w wykazie wytycznych NCCN (National Comprehensive Cancer Network). Preparat jest już refundowany w 18 krajach, takich jako Francja, Niemcy i Austria oraz Litwa, Chorwacja i Łotwa.
Jak wyjaśniła prof. Marzena Wełnicka-Jaśkiewicz, typiracyl zapobiega rozkładowi triflurydyny podczas pierwszego przejścia przez wątrobę. Jednoczesne podawanie tych substancji zwiększa zatem skuteczne stężenie triflurydyny i działa jak jej stabilizator.
„Dzięki nowym terapiom pojawiła się możliwość zastosowania kolejnych linii leczenia pozwalających wydłużyć czas przeżycia i czas do progresji choroby, przy zadowalającym stanie ogólnym leczonych chorych” – zaznaczyła specjalistka.
Chorzy z rakiem jelita grubego zyskają dostęp do leczenia, które może wydłużyć ich życie
O sile wsparcia żywieniowego chorych na raka
Źródło: Nauka w Polsce