Niewydolność serca diagnozowana jest w Polsce w bardziej zaawansowanych stadiach niż w innych rozwiniętych krajach Europy. Polska ma także najwyższy wśród krajów OECD wskaźnik hospitalizacji związanych z tym schorzeniem. W naszym kraju udoskonalenia wymaga profilaktyka pierwotna i wtórna oraz etap następujący po terapii stanów ostrych, czyli leczenie przewlekłe. Nie ma wątpliwości, że warto i można stan opieki kardiologicznej w Polsce efektywnie zmieniać. To możliwe często przy już dostępnych zasobach i wiedzy – mówi dr n. med. Szymon Budrejko z Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, członek Zarządu Sekcji Rytmu Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Na początku warto przypomnieć, że niewydolność serca to nie tyle jedna choroba, co kliniczny zespół różnych objawów, który polega na tym, że u pacjenta występują różne mechanizmy sprawiające, że serce staje się niewydolne. Oznacza to, że organ nie jest w stanie prawidłowo pełnić swojej funkcji: nie jest w stanie dostarczyć wystarczającej ilości krwi i tlenu do wszystkich narządów organizmu. Taki stan może wynikać z różnych chorób lub zaburzeń czynności serca.
Do niewydolności serca może prowadzić upośledzenie funkcji skurczowej serca, czyli zdolności do pompowania krwi przez serce i upośledzenie funkcji rozkurczowej, czyli upośledzenie elastyczności serca prowadzące do zaburzenia jego funkcjonowania. Główną przyczyną niewydolności serca jeśli chodzi o inne schorzenia kardiologiczne jest choroba wieńcowa i przebyty zawał serca, ale także wady zastawkowe, kardiomiopatie genetyczne czy pozapalne. Do rozwoju niewydolności serca mogą prowadzić także schorzenia ogólnoustrojowe. W tym zakresie czynnikami ryzyka są między innymi: nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, miażdżyca. Rzadziej do rozwoju niewydolności serca prowadzą sytuacje szczególne, takie jak uszkodzenia toksyczne, na przykład polekowe, które mogą wystąpić u pacjentów onkologicznych leczonych chemioterapią toksyczną dla serca.
Do najczęstszych objawów niewydolności serca należą: duszność, męczliwość i obrzęki obwodowe. Do mniej specyficznych symptomów należą ogólne osłabienie i kaszel. Te ostatnie objawy bywają dla chorych mylące. Pacjenci rzadko wiążą je ze stanem serca, podejrzewając u siebie raczej schorzenia płuc czy, szerzej, górnych dróg oddechowych. W czasie pandemii COVID-19 objawy zakażenia koronawirusem ale także powikłań infekcji mogą dodatkowo komplikować rozpoznanie, a dodatkowo istotnie wpływać na pogorszenie stanu serca.
Chociaż mówi się wiele o rosnącej skali zachorowań na niewydolność serca, rzadko zdajemy sobie sprawę, że to schorzenie jest główną pojedynczą przyczyną zgonów w Polsce. Chociaż to choroby onkologiczne kojarzą się powszechnie z najczęstszymi przyczynami zgonów, to w pierwszej czwórce tego zestawienia znajdują się w naszym kraju właśnie choroby układu krążenia: niewydolność serca, miażdżyca i choroba wieńcowa oraz zawał serca. Dopiero na kolejnym miejscu znajduje się rak płuca.
Niewydolność serca to bez wątpienia poważny problem zdrowotny, ale także społeczny. Z powodu tego klinicznego zespołu objawów w Polsce umiera rocznie 140 tys. osób. W jednej trzeciej przypadków niewydolność serca jest bezpośrednią przyczyną zgonu, w pozostałych przypadkach – istotnym zespołem towarzyszącym innym chorobom.
Liczba pacjentów z niewydolnością serca stale wzrasta. Szacuje się, że obecnie w Polsce schorzenie to dotyczy 1,2 miliona osób – nieco ponad co trzydziestego mieszkańca naszego kraju. Niewydolność serca to schorzenie przewlekłe, które wymaga stałego leczenia, w tym także hospitalizacji. Istotne, że to właśnie hospitalizacje stanowią główny koszt leczenia niewydolności serca w Polsce.
Niewydolność serca jest schorzeniem nieuleczalnym. Szacuje się, że w ciągu pięciu lat od rozpoznania umiera 40 proc. pacjentów. Na szczęście z dekady na dekadę obserwuje się poprawę i wydłużenie czasu przeżycia chorych. Znaczącym wsparciem w tym zakresie jest rozwój różnych technologii terapeutycznych.
Ciekawym paradoksem jest fakt, że postęp w dziedzinie kardiologii z jednej stronie pomaga skuteczniej ratować i przedłużać życie chorych w fazie ostrej, na przykład u pacjentów z zawałem serca, ale z drugiej strony przebyty zawał prowadzi do przewlekłej fazy upośledzenia czynności serca i w dłuższej perspektywie przyczynia się do rozwoju niewydolności serca.
Niewydolność serca diagnozowana jest w naszym kraju stosunkowo późno, w bardziej zaawansowanych stadiach niż w innych rozwiniętych krajach Europy. Niestety, Polska ma także najwyższy wśród krajów OECD wskaźnik hospitalizacji związanych z niewydolnością serca: 500 hospitalizacji na 100 tys. mieszkańców, gdy tymczasem średnia europejska wynosi 200-250 hospitalizacji na 100 tys. mieszkańców. W Polsce wysoki jest także wskaźnik śmiertelności z powodu niewydolności serca. Nie ma wątpliwości, że warto i można ten stan zmieniać.
Od wielu lat eksperci Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego podkreślają, że kluczowym aspektem na drodze do poprawy sytuacji w obszarze niewydolności serca w Polsce jest uporządkowanie i zmodyfikowanie systemu opieki kardiologicznej. O ile w stanach nagłych, związanych z bezpośrednim zagrożeniem życia, opieka jest zorganizowana i funkcjonuje bez zastrzeżeń, to wyzwania rozpoczynają się wcześniej i później: na etapie profilaktyki pierwotnej oraz wtórnej i leczenia przewlekłego.
W zakresie profilaktyki warto prowadzić różne akcje świadomościowe nakierowane na skuteczną prewencję pierwotną i wtórną schorzeń sercowo-naczyniowych. Chodzi o to, by jak najmniej osób było narażonych na modyfikowalne czynniki ryzyka chorób kardiologicznych, w tym niewydolności serca, a z drugiej strony, aby osoby, które stają się już pacjentami kardiologicznymi, znały wpływ zdrowego stylu życia i przestrzegania zaleceń terapeutycznych na stan swojego serca, ale i całego organizmu.
Jak odwrócić trend nadmiarowych zgonów z powodu niewydolności serca?
Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne ogłosiło nowe zalecenia ws. leczenia chorych na niewydolność serca
Źródło: materiały prasowe