Mimo spektakularnego rozwoju metod leczenia dane dotyczące zachorowań i zgonów z powodu raka płuca pozostają niemal na niezmiennym poziomie od dekad. Poprawić je może m.in. szybka diagnostyka. W Gdańskim Uniwersytecie Medycznym powstał model oddziału szybkiej diagnostyki raka płuca.
„W 2020 r. w Europie odnotowano 320 tys. zachorowań, a w Polsce 23 tys. Śmiertelność wyniosła 85 proc., co oznacza, że 5-letnie przeżycie dotyczyło tylko ok. 15 proc. chorych. Te wyniki są praktycznie niezmienne od 40 lat, mimo ogromnego postępu w farmakologii i biotechnologii. Przyczyną jest głównie późne wykrywanie tego podstępnego nowotworu, który późno daje objawy. Nie uporamy się z tą chorobą, jeżeli nie wprowadzimy skutecznej metody badań przesiewowych w raku płuca” – zauważa prof. dr hab. n. med. Witold Rzyman, kierownik Katedry i Kliniki Chirurgii Klatki Piersiowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Bardzo ważna jest też szybka diagnostyka obejmująca ocenę stopnia zaawansowania choroby i profilowanie molekularne. Teraz czas, jaki mija od podejrzenia do wdrożenia leczenia, szacowany jest w Polsce na 6 miesięcy. Dlatego eksperci z GUMed przygotowali model oddziału szybkiej diagnostyki raka płuca.
Diagnostyka w ciągu jednego dnia
„Pacjent skierowany przez czujnego lekarza POZ trafiałby do specjalisty zajmującego się rakiem płuca, który w poradni zbierałby z nim wywiad i dokonywał triage, czyli kwalifikacji – czy to jest chory z zaawansowanym rakiem płuca, wczesnym, czy jeszcze nieokreślonym stopniem zaawansowania. W zależności od tego pacjent trafiałby na jedną z trzech ścieżek diagnostycznych. W oddziale szybkiej diagnostyki raka płuca byłby diagnozowany w ciągu jednego dnia” – wyjaśnia prof. Rzyman.
Diagnostyka obejmowałaby badanie ogólne + wywiad + interwencję antynikotynową, obecną na każdym etapie leczenia. Obowiązkowa byłaby ocena ogólnej sprawności oraz wydolności oddechowej chorego podczas testu sześciominutowego chodu. Przy współchorobowości chory byłby konsultowany przez właściwych specjalistów. Kolejny element, kluczowy, to ustalenie rozpoznania histopatologicznego i molekularnego. Jest to kluczowe w aspekcie ogromnych dokonań dotyczących leczenia celowanego i immunoterapii, które w raku płuca są szczególnie widoczne.
W diagnostyce wykorzystywane byłyby metody endobrionchalne (bronchoskopia), ze wspomaganiem ultrasonografii (EBUS, EUS), bronchonawigacja, kriobiopsja dająca możliwość pobrania dużej ilości materiału do badania, oraz biopsja pod TK.
„W naszej ocenie, taki oddział mógłby przyjmować dziennie 10 chorych. Dla 70 proc. z nich byłby to pobyt jednodniowy, 6-8-godzinny, pozostali będą wymagali hospitalizacji, głównie z powodu powikłań diagnostyki. Dzięki przyspieszeniu diagnostyki od momentu pobrania materiału do wykonania pełnego spektrum badań molekularnych minęłoby najwyżej 15 dni (10 dni patomorfologia, 5 dni genetyka), dodając do tego 10 dni na leczenie, zmieścimy się w 4 tyg. To byłoby optimum, do którego powinniśmy dążyć” – mówi ekspert.
Coraz więcej łączy samorząd lekarski i Ministerstwo Zdrowia, niż dzieli
Mniej powikłań dzięki bronchonawigacji
Najczęstszą metodą diagnostyczną jest nadal biopsja aspiracyjna cienko- lub gruboigłowa pod kontrolą TK. „Biopsja aspiracyjna cienkoigłowa jest metodą tanią i bardzo dobrą, jeżeli wykonuje ją wysoce wykwalifikowany radiolog. Jej czułość to 80 proc., a dokładność diagnostyczna – 82 proc. Niestety liczba powikłań jest stosunkowo duża – w naszym ośrodku aż 31 proc. pacjentów doświadczyło odmy płucnej” – przypomina prof. Rzyman.
Nowoczesną diagnostyką jest bronchonawigacja, w której wykorzystuje się pole elektromagnetyczne. W porównaniu z biopsją powoduje mniej powikłań, takich jak np. odma. Na razie ta metoda jest dostępna w czterech ośrodkach w kraju.
„W jednym z randomizowanych badań (VERITAS) porównano biopsję z wewnątrzoskrzelową diagnostyką przy użyciu bronchonawigacji w niewielkich obwodowych guzach płuca. Wyniki były identyczne, jeśli chodzi o skuteczność diagnostyczną. Natomiast uwagę zwraca różnica w liczbie powikłań – przy wewnątrzoskrzelowej biopsja to 6 proc., natomiast przy biopsji pod kontrolą TK – 31 proc.” – przytacza wyniki badania prof. Rzyman.
Procedura polega na uprzednim wykonaniu tomografii komputerowej płuc, później specjalny program komputerowy na podstawie tomogramu odtwarza w charakterystyce 3D drzewo oskrzelowe. Dzięki takiej wirtualnej mapie anatomicznej lekarz może precyzyjnie dojść podczas zabiegu do zmiany i pobrać z niej próbkę do badania. Pacjent jest znieczulany do zabiegu.
Jak mówi prof. Rzyman, bronchonawigacja znajduje również zastosowanie – głównie w Azji – do leczenia obwodowych guzów klatki piersiowej we wczesnym stadium zaawansowania, charakteryzujących się niską agresywnścią. Lekarz może nie tylko pobrać fragment guza z niedostępnych dla tradycyjnych metod miejsc, ale także zabarwić guz, co ułatwia torakochirurgom znalezienie go i usunięcie w trakcie operacji. Elektromagnetyczna bronchonawigacja pozwala na wprowadzenie w bliską okolicę guza znacznika, który jest wykorzystywany w trakcie radioterapii. To umożliwia bardziej precyzyjną radioterapię raka płuca.
90 procent chorych na raka płuca to byli lub aktualni palacze
Misja Raka Płuca – czy rozwiąże problemy chorych na ten nowotwór?