Jak pokazały badania pracownika jednej z hodowli norek na terenie Polski, SARS-CoV2 może przechodzić ze zwierząt na ludzi. Wyniki analiz opublikowano w piśmie „Clinical Microbiology and Infection”.
Autorzy analiz i publikacji, naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, Uniwersytetu Gdańskiego oraz fińskiego Uniwersytetu w Helsinkach – zwracają uwagę na potrzebę monitoringu tego typu zdarzeń i genetyczną analizę zakażających ludzi wirusów.
Odpowiedzialny za pandemię drobnoustrój jest – po SARS i MERS – już trzecim, atakującym ludzi koronawirusem pochodzącym od zwierząt – przypominają. Stwierdzają także, iż mimo masowych szczepień nie można do końca przewidzieć, co będzie się działo z wirusem, zaś z powodu jego powszechności, genetycznej różnorodności i istnienia zwierzęcych rezerwuarów uzyskanie tzw. odporności stadnej i jego całkowite wyeliminowanie są raczej nierealistyczne. Zwracają też uwagę, że obecność wirusa SARS-CoV-2 stwierdzano już u różnych gatunków ssaków w różnych częściach świata – u psów, kotów, tygrysów, lwów, jeleni, fretek, czy właśnie norek. Przejście wirusa z hodowanych na fermach norek na człowieka odnotowano już w Danii i Holandii – przypomnieli naukowcy. Zwracają też uwagę, że Polska (z 354 działającymi fermami norek i ok. 6,3 milionem tych zwierząt) – jest drugim po Danii producentem skór z tych zwierząt.
Na łamach pisma „Clinical Microbiology and Infection” naukowcy przypominają, że pierwsze doniesienia o zakażeniach ludzi wirusem pochodzącym prawdopodobnie od zwierząt hodowlanych pochodzą z listopada 2020. Naukowcy podkreślają, że zdarzenia takie były rzadkie i z reguły odosobnione. Chcieli się jednak przekonać, czy koronawirus może się przenosić ze zwierząt trzymanych na fermach – na pracowników.
Opisywany przez nich przypadek dotyczy pracownika jednej z ferm norek w woj. pomorskim – wolnego od objawów, u którego test dał jednak wynik pozytywny. Naukowcy przeanalizowali więc próbkę, pobraną od tej osoby w lutym 2021. Badanie PCR wykazało u niego obecność wirusa SARS-CoV-2. Zdaniem naukowców pozytywny wynik nie był efektem zanieczyszczenia próbki materiałem z zewnątrz.
Dzięki analizie genetycznej w genomie wirusa stwierdzono mutacje zgodne z tymi, jakie wykryto w genomie wirusa zakażającego norki. Prawdopodobnie wariant ten obecny był u tego gatunku już w listopadzie 2020 roku – sugerują eksperci. Mógł tam trafić „jednorazowo” późnym latem lub jesienią.
Mutacje służą przystosowaniu wirusa do organizmów tych zwierząt, choć ich rola nie jest jeszcze szczegółowo poznana. Nie wiadomo też jeszcze, jak obecne w wirusie mutacje wpływają na zakażalność ludzi, przebieg choroby czy reakcje układu odpornościowego. Dlatego naukowcy zalecają śledzenie tego wariantu wśród ludzi.
Naukowcy zwracają uwagę, że ich badanie było ograniczone – dotyczyło jedynie osób mieszkających blisko fermy. Ich zdaniem krótko po wykryciu zakażenia zalecane byłoby szersze i trwające dłużej badanie pobliskiej populacji.
Wyniki wskazują też na potrzebę ogólnokrajowego monitoringu zakażeń odzwierzęcych i genetycznej analizy wirusów obecnych u ludzi – czytamy w publikacji.
Więcej informacji – w publikacji źródłowej (DOI:https://doi.org/10.1016/j.cmi.2021.12.001)
Powstała mapa wariantów koronawirusa w woj. śląskim
Dr Piotr Rzymski o paszportach covidowych i obowiązku szczepień: takie rozwiązania powinny obowiązywać już dawno
Źródło: Nauka w Polsce